Miko - dziewczyna ze światyni

 W ten świąteczny poniedziałek wspominam (z pewną dozą melancholii) odwiedziny w shintoistycznych świątyniach w Tokio. Był środek stycznia, ale pogoda dość podobna do tej, którą mam obecnie za oknem... Świeciło słońce i czułam się doskonale szczęśliwa...

 Do świątyni Imado, poświęconej maneki-neko, wybrałam się sama, dwa przystanki od stacji Ueno linią G (Ginza) w kierunku Asakusy. Poza hotelem nie miałam internetu, byłam zaopatrzona w małą mapkę Tokio, ale jakoś trafiłam - i tylko 3 razy spytałam o drogę 😉. Za pierwszym razem chciałam się upewnić, czy w ogóle idę w dobrym kierunku, potem musiałam upewnić się co do momentu skręcenia w prawo, a ostatni raz - bo czułam, że jestem już blisko, ale nie mogłam trafić. Zapytany o drogę pan akurat szedł w kierunku świątyni, więc mnie tam po prostu zaprowadził 🤭.

 






























To była cudowna wyprawa... wracałam, już nie mając potrzeby pytania o drogę 😉, za to chłonąc wszystko dookoła, bo wiedziałam, że już tam nie wrócę...





Do świątyni Hanazono Inari wybrałam się już z moją córką, zaopatrzoną w telefon z japońką karta sim, co wielokrotnie pomagało nam w dotarciu do kolejnych miejsc, które chciałyśmy odwiedzić. Świątynia mieści się w parku Ueno, całkiem blisko od hotelu, który przez 9 dni był naszym domem.


























Powspominałam... a teraz czas na lalkową  bohaterkę dzisiejszego posta - lalkę Licca, uosabiającą miko, dziewczynę 'pracującą' w shintoistycznej świątyni. Tę lalkę widziałam już wcześniej na mercari, ale nie kupiłam, bo pomyślałam, że może znajdę taką w Japonii. Nie znalazłam, więc pozostało mi kupić tę wymarzoną przez internet. I oto jest!












Prawda, że jest prześliczna? Jest jak wcielenie niewinności, świeżości i delikatności. 'Ludzkie' miko też tak wyglądają - a przynajmniej te, które miałam okazję zobaczyć na żywo...

Ostatnio wiosna w końcu trochę się rozkręciła i zaczęły już pięknie kwitnąć drzewa. Pomyślałam, że to idealne tło dla mojej małej miko.









 Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o pewnej książce. Bardzo lubię literaturę japońską, ale tę pozycję ominęłam świadomie, ze względu na tematykę, która wydawała mi się przytłaczająca i dołująca. A jednak była to pierwsza książka, którą kupiłam po powrocie z Tokio, bo czułam, że muszę ją przeczytać. I rzeczywiście, jest smutna, ale i piękna. Posiada też pewien ogromny atut - opisuje miejsca,w których byłam, ścieżki, po których dreptałam, obiekty, które widziałam na własne oczy... co daje zupełnie inne przeżycia podczas czytania niż gdybym miała sobie opisywane miejsca wyobrażać. Byłam tam, znam miejsca wspominane przez bohatera powieści! I widziałam tam również kilka bezdomnych osób... 



Ściskam Was wszystkich serdecznie, życząc wspaniałego tygodnia! 🌸💖











Komentarze

  1. Cudownie móc spełniać swe
    marzenia - cieszę się z Wami!
    💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie wspaniałe wyprawy! W Japonii są chyba świątynie i chramy poświęcone niemal wszystkiemu. :) Urzekły mnie zwłaszcza te czarne kotki. Jednak chramy poświęcone Inari podobają mi się najbardziej, bo lubię statuetki lisów. Licca miko jest przeurocza i idealnie pasuje do wiosennych klimatów z kwitnącymi drzewami. Zaraz przychodzi mi na myśl Rei Hino. :) Lubię książki dające do myślenia. Te dziwne, oniryczne i surrealistyczne w stylu Murakamiego albo Yoko Ogawy, a także te mroczne, psychologiczne jak proza Dazai czy Kanehary. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo😘♥️ A wiesz, że ja nie przeczytałam nigdy nie Murakamiego? 'Kronika ptaka nakręcacza' to była pierwsza jego książka, która wpadła mi w ręce i którą kupiłam w prezencie obecnie już byłemu mężowi pod choinkę w 2004 roku... I od tamtej pory on zaczytuje się w Murakamim, ja zaś mam do tego autora niejasną niechęć... Ogawę też bardzo lubię, kupuję też dużo powieści wydawanych przez Tajfuny, również koreańskich. Lubię azjatycki styl pisania, ten brak dosłowności... Buziaki!

      Usuń
  3. Koty, widzę wszędzie koty... :-) Śliczna lalka. Życzę spełnienia kolejnych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo koty rządzą światem, nie wiedziałaś? ;) Dziękuję Lenko i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam!♥️

      Usuń
  4. Cudowna wyprawa! Piękne świątynie i te wszechobecne koty! Lalka świetna- oglądając zdjęcia właśnie pomyślałam że wygląda identycznie jak miko pracujące w świątyniach. Gratuluję spełnienia marzeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci z całego serca (którego ogromna część została w Tokio...)! ♥️

      Usuń
  5. Jeeeejku Miruś, twoja Miko jest po prostu Obłędna 😍😍😍 Cudowna laleczka prosto z Japonii. Relacja z Tokio cudowna. Cieszę się bardzo że mogłyście tam być i zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca. Ja póki, co jestem w Japonii, gdy oglądam ich seriale. A jak sobie radziłyście z porozumiewaniem po japońsku? Miło że Was ten pan zaprowadził do świątyni. Też mam w planie poczytać tę książkę i kilka innych. Super post. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu! ♥️ To było tylko 9 dni, ale wymarzonych i wytęsknionych przez lata, cały czas ten wyjazd we mnie siedzi i tak już chyba zostanie... Nie znam japońskiego więc musiałam radzić sobie po angielsku - co nie było łatwe, bo Japończycy mówią po angielsku bardzo specyficznie... Ale jak już poznałam 'zasadę' wstawiania przez nich samogłosek tam, gdzie ich nie ma, to już dało się ich zrozumieć. Moja córka uczy się japońskiego i rozumie dużo, ale odważyła się mówić tylko podstawowe zwroty. No i kłaniałyśmy się obie, to już jakoś tak odruchowo wychodzi, kiedy widzisz że oni się kłaniają... Zobaczysz, też Was tam w końcu zawieje! Życzę Ci tego z całego serca!!!💓

      Usuń
  6. Dzięki Tobie poznaję kawałek świata. Raczej nigdy nie zawitam w tamtych stronach, więc z przyjemnością czytam Twoje posty 💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci kochana 💓 w takim razie życzę Ci, żebyś kiedyś trafiła w swoje wymarzone miejsca!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty