Kraków magiczny
Jak wcześniej wspominałam, była to moja pierwsza od dekady wizyta w Krakowie... A skoro już wybrałam się na drugi koniec Polski, bardzo chciałam się tym miastem nacieszyć troszkę dłużej. To zrozumiałe, prawda? Nadszedł wtorkowy poranek, kiedy pożegnałam się z kochaną Marzeną na krakowskim dworcu, a sama zostałam w grodzie Kraka jeszcze na trzy dni. Krakowem trzeba się nasycić... Odwiedziłam Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, spotkałam się z moją dawno nie widzianą przyjaciółką - która w tzw. 'międzyczasie' również zainteresowała się lalkami, powłóczyłam się po Starym Mieście z lalką... Ale po kolei. Najpierw chcę jeszcze pokazać fotki z niedzieli na Wawelu, gdzie spędziłyśmy z Marzeną cudowny czas (chociaż palące słońce i osłabiający upał naprawdę nam życia nie ułatwiały...)
Jak widać, udało nam się nawet przygarnąć małe smoki wawelskie 😉
Ciekawe, czy urosną... 😉
Antonina wspaniale czuła się na zamku, wygląda na to, że to jej naturalne środowisko...
Było naprawdę niesamowicie miło, choć potwornie gorąco, a my - dwa zimnoluby - z utęsknieniem czekałyśmy, aż chmury chociaż troszkę przysłonią słońce oraz szukałyśmy cienia, gdzie tylko się dało...
A tymczasem wracam do wtorku, kiedy to zostałam w Krakowie sama i odwiedziłam Muzeum Manggha. Wtorki są dniem bezpłatnego zwiedzania, zatem mogłam trochę poszaleć w muzealnym sklepiku, co też z radością uczyniłam...
Chyba najbardziej poruszyły mnie tła z mojego ukochanego anime 'Akira'❤️
Następnego dnia, stęskniona za moimi kotami, odwiedziłam kocią kawiarnię. Jednakże było tam dość tłoczno i koty niechętnie wychodziły do ludzi, przytłaczała je chyba ilość osób, czyhajacych na choć jeden głask... Ale i tak spędziłam miłe chwile, gawędząc z poznanymi tam Chinkami (i przy okazji ćwicząc tych parę zwrotów, których nauczyłam się na duolingo 🤗)
Tamta środa była ewidentnie dniem kota... Spacerując po Starym Mieście, zatrzymałam się, aby popatrzeć na obrazy przy Bramie Floriańskiej:
Prawda, że piękne? Nie mogłam przejść obok nich obojętnie... Więc kupiłam sobie jeden z tych nastrojowych, malutkich obrazów 😁
Spodobał mi się (oprócz kotów, rzecz jasna) kojący spokój, jakim tchnie ten obraz. Bardzo się cieszę, że go kupiłam!
Z Anetą, moją krakowską przyjaciółką znamy się od 19 lat. Poznałyśmy się wirtualnie, na forum internetowym, poświęconym francuskiemu serialowi 'Katarzyna' (opartemu na powieści Juliette Benzoni), który dla wielu z nas był pięknym wspomnieniem czasu późnego dzieciństwa/dorastania. I jakoś tak od słowa do słowa przeszłyśmy do pisania e-maili a potem już na stały kontakt na WhatsApp. Piszemy do siebie prawie codziennie, oczywiście również spotkałyśmy się na żywo kilkakrotnie, a nasze dzieci razem się bawiły (czego oczywiście teraz, oboje dorośli, zgodnie 'nie pamiętają'). A teraz mamy jeszcze jedną wspólną pasję - Aneta od pewnego czasu jest zafascynowana blajtkami, ma ich cztery i wielkie pudło ubranek i akcesoriów. Na naszym spotkaniu nie mogło zatem zabraknąć moich małych łobuziaków oraz Antoniny, które bardzo chciały poznać Cami, Maze, Claire i Bloom.
Antonina chyba najlepiej czuła się w towarzystwie Bloom, coś tam sobie nawet szeptały...
Dziewczyny Anety pozwoliły Antoninie przymierzać swoje sukienki, z czego z zachwytem skorzystała:
Jakoś to wszystko tak znudziło biedną Cami, że aż zasnęła, złożywszy główkę na kolanach Maze...
No i trzeba było zakończyć spotkanie, skoro już lalki były zmęczone.
Ale dla mnie nie był to jeszcze koniec krakowskich atrakcji. Przedostatniego dnia mojego pobytu wybrałam się do galerii handlowej Bonarka, gdzie w Auchan kupiłam w promocji lalkę Marinette z serii Miraculous. Nie oglądałam (jeszcze) ani jednego odcinka, ale lalka podobała mi się od dawna, ze względu na swoją zadziorną minkę, fryzurkę i kolor włosów. Jeszcze tylko zamieniłam jej balerinki na glany i Marinette była gotowa do zwiedzania!
Pochodziłyśmy razem ostatni raz po sklepikach z pamiątkami, po Sukiennicach, po Rynku... Po głowie kołatały mi się słowa Leszka Długosza, skierowane do Piotra Skrzyneckiego : 'Piotrze, jak suche liście akacji na Krakowskim Rynku, i nas któraś zmiecie godzina... I któż poświadczy, żeśmy tędy biegli?'
Nazajutrz już wracałam do domu... I tak skończyła się moja krakowska przygoda.
To był tak piękny wyjazd... pozostawił po sobie mnóstwo cudownych wspomnień ❤️
Mam ogromną nadzieję, że i Wy mile spędzacie ten letni czas, czego z całego serca życzę! ❤️
Wspaniała krakowska przygoda!!!
OdpowiedzUsuńOj tak! Szkoda, że Ciebie nie było! ❤️❤️❤️
UsuńObraz uroczy 😸😸😸
OdpowiedzUsuńJak to moja córka stwierdziła - to Dusio z ukochaną ❤️❤️
UsuńRewelacyjną wycieczkę po Krakowie miałaś! Ach, mój ulubiony Mitoraj! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić Kraków. Antonina pewnie żałowała, że tak krótko mogła przebywać z koleżankami. Ślicznie jej było w zielonej sukni. Ja też nie widziałam Miraculous, ale Marinette faktycznie wygląda na niezłe ziółko i super jej w glanach. :) Muzeum Manggha też chętnie bym odwiedziła. Ja z anime najbardziej lubię Ghost in the Shell, w ogóle kocham filmy Oshii'ego. A ze sklepikowych zdjęć wpadły mi w oko nie lalki, ale te...maski? No, w każdym razie fajnie wyrzeźbione buźki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo ❤️ Koniecznie się kiedyś wybierz do Krakowa, to miasto ma unikalną atmosferę! Ghost in the shell też bardzo lubię i też były w Muzeum kadry z tego anime. Jeszcze zdążysz przyjechać i zobaczyć 🤗, wystawa trwa do 15 września... A popatrz, ja tak się na lalkach skupiłam, że tym rzeźbionym twarzom w ogóle nie poświęciłam uwagi... A faktycznie są interesujące. Pozdrawiam serdecznie 😘😘😘
UsuńWspaniała relacja z podróży pełnej przygód. Świetnie, że tyle marzeń udało się zrealizować!
OdpowiedzUsuńDziękuję 🥰 To była cudowna wyprawa, szkoda tylko, że to tak szybko przeleciało...
UsuńW Krakowie mieszkam już kilka miesięcy, ale jakoś nigdy nie miałam okazji być w Kociej Kawiarni. Co do galerii przy bramie Floriańskiej to uwielbiam tam chodzić i podziwiać te dzieła sztuki. Twoje krakowskie kotki są urocze 💜
OdpowiedzUsuńCo to jest kilka miesięcy na takie miasto jak Kraków! Życia nie starczy, żeby je zwiedzić... A jeśli wyjechałaś tam do pracy, to nic dziwnego, że nie dotarłaś jeszcze we wszystkie miejsca! To jeszcze przed Tobą ❤️ Życzę Ci żeby Kraków zawsze był dla Ciebie cudem i żeby nigdy Ci nie spowszedniał. Buziaki 😘
UsuńGratuluję wspaniałego wypadu do Krakowa! Zgromadziłaś w nim wszystko, co najlepsze - zwiedzanie, lalki, dollmeety, kociarki i Japonię... Ideał wyjazdu po prostu 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo❤️ Chciałam wykorzystać ten pobyt jak najlepiej, bo nie wiem, kiedy się uda wyjechać następnym razem...
UsuńCudowne zdjęcia, choć wiem, że okupione roztapianiem się żywcem... Ale przyjdzie zima, upały znikną, a zdjęcia zostaną. :)
OdpowiedzUsuńMiałaś tych spotkań bez liku! Dobrze, że też byłam na jednym, bo bym zzieleniała z zazdrości. xD
A wiesz, że nad tym obrazkiem zastanawiała się moja Młoda? Widać coś w nim jest, przyciąga... :)
Tak, to był bardzo owocny i szczęśliwy czas, najpiękniejszy tego lata!💖Niezmiennie cieszę się, że poznałam Cię na żywo - i Twoją Młodą oczywiście, z którą najwyraźniej dzielę ten sam gust!💓To niesamowite, że wśród tylu obrazów z kotami, które tam były, spodobał nam się ten sam! Buziaki
UsuńCieszę się, że masz takie cudowne wspomnienia z Grodu Kraka. Twoje lalki też się pięknie zaprezentowały. W muzeum Manggha byłam w maju na wystawie o Hiroshige. Będę tam częściej wpadać we wtorki. Kocią kawiarnie chętnie odwiedzam. Wspaniałego tygodnia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz takie cudowne wspomnienia z Grodu Kraka. Twoje lalki też się pięknie zaprezentowały. W muzeum Manggha byłam w maju na wystawie o Hiroshige. Będę tam częściej wpadać we wtorki. Kocią kawiarnie chętnie odwiedzam. Wspaniałego tygodnia.
OdpowiedzUsuń