Mini me
Zapragnęłam mini me w wersji blajtkowej (a konkretnie punktem wyjścia była lalka Icy z aliexpress). I choć niemożliwe było odtworzenie mojego nosa o dość pokaźnych rozmiarach 😉, udało mi się osiągnąć umowny stopień podobieństwa, z czego bardzo się cieszę.
Mini me pojechała wczoraj do Torunia, odwieźć moją córkę na jej wymarzone studia...
Ekipa mojej córki szybko się zadomowiła w nowym miejscu...
A to pamiątkowa fotka mini me z ekipą mojej córki... malutka azonka i siostra Licci w biało-różowym ubranku też przyjechały ze mną, ale tak bardzo chciały zostać w Toruniu, że nie miałam serca zabierać ich z powrotem 😉
I zostałam sama... skończył się długoletni etap w moim życiu i już nigdy nie będzie do niego powrotu. Tak musi być, po prostu. A następną lalką będzie mini me mojej córki - wyraziła zgodę i chęć, więc mogę działać! ❤️
Spokojnego tygodnia, kochani😘
Tak jak piszesz - tak być musi - jedyny niezmienny pewnik w życiu - to właśnie zmiany, stanowiące dowód istnienia
OdpowiedzUsuńPodobieństwo bezapelacyjnie 💋
OdpowiedzUsuńOoo, będę wypatrywać Amelii 😎
OdpowiedzUsuńJaka super mini ty! A okulary? Chyba że przerzuciłaś się na soczewki. Na duży nos to chyba ja powinnam narzekać. ;) A ekipa twojej córki jest mega słodka! Zwłaszcza ta Little Dal. Mnie jakoś nie kusi posiadanie mini-me, choć chętnie porobiłabym sobie zdjęcia z żywicami tak samo ubranymi jak ja, coś w stylu tej Japonki (Iretaro).
OdpowiedzUsuń