Lansik w plenerze

Nie pamiętam już, kiedy ostatnio zamawiałam coś sobie w zakładzie krawieckim... Myślę, że musiało to być bardzo dawno temu, bo zwyczajnie nie pamiętam... Ale ostatnio poczułam potrzebę zamówienia sobie szytych na miarę dżinsów. Raz się żyje! Z tym, że może nie do końca miały być one na mnie... 😉 raczej na moją mini me. A jeśli dżinsy, to tylko z pracowni Kamelii💜! Oczywiście, to musiały być dzwony, bo to mój ulubiony krój i bardzo rzadko zdarza mi się nosić inny fason spodni... Kameliowe dżinsy są niesamowicie dokładnie wykonane, starannie uszyte i ogólnie wyglądają tak, jakby Kamelia jakimś magicznym sposobem zmniejszyła dżinsy 'dla ludzi'... Jestem bardzo dumna i szczęśliwa, że dołączyłam do grona szczęśliwych posiadaczy tych kultowych dżinsów!

To nie są dżinsy, to dzieło sztuki! Jestem nimi zachwycona i pełna podziwu dla umiejętności krawieckich (magicznych?) Kamelii. 

Ale jeśli komuś się wydaje, że dżinsy dostała moja mini me, to niestety jest w błędzie... Tak, wiem, napisałam przecież, dla kogo zamówiłam te dzwony. Nie wzięłam jednak pod uwagę faktu, że wraz z przesyłką od Kamelii będę odbierać z paczkomatu lalkę - dawcę ciała dla jednej z moich ulubionych fashionistek (nr 170). I takim oto dziwnym zrządzeniem losu dżinsy trafiły nie do tej lalki, dla której były przeznaczone. Dostały się pewnej przebojowej niebieskowłosej, która miała je 'tylko przymierzyć' 😉 a później już zdjąć nie chciała!

Oczywiście, Blue chciała jak najszybciej polansować się w nowych spodniach w plenerze, musiała jednak cierpliwie poczekać, aż będę miała w końcu trochę czasu. Mimo, że sobota okazała się szara i deszczowa, (chociaż dość ciepła), na szczęście udało mi się zrobić Blue parę fotek - w przerwach 'między deszczami'.

Tak więc moja mini me nadal bez spodni, ale nie traci nadziei, że Blue może kiedyś znudzą się te dzwony... 😉

Cudownego weekendu wszystkim życzę!💓